Ostatnie dni zajęło mi gorączkowe przygotowywanie na powrót do szkoły. Pewnie wiele z Was przechodzi to samo. Mimo wszystko, udało mi się znaleźć ociupinkę czasu na uszycie mojej pierwszej tildy.
Przymierzałam się do niej nieprzyzwoicie długo, aż wpadła mi do ręki książka Tone Finnanger - twórczyni tildy, po niezwykle okazyjnej cenie. Trochę szkoda, że po francusku, ale obrazki i szablony okazały się niezawodne :) Wystarczy gadania, czas zacząć się "chwalić" :)
Ponieważ mamy lato postanowiłam, że zrobię tildę - ogrodniczkę. Dlatego "wręczyłam" jej kolorową marchewkę.
Marcheweczka jest bardzo prosta w wykonaniu. Okazuje się, że wcale nie trzeba znać francuskiego, aby ją zrobić. :)
Długo zastanawiałam się nad tym, co założyć lali na nogi. Jako Ogrodniczka powinna mieć mniej eleganckie obuwie, więc ubrałam ją w filcowe klapeczki. :)
Kiedy już Ogrodniczkę ubrałam, okazało się, że włosy są prawdziwym wyzwaniem. Długo zastanawiałam się nad ich kolorem i ogólnym wyglądem fryzury. Pojawiły się także problemy z umieszczeniem fryzurki na głowie. Ostatecznie zdecydowałam się na klasycznego kłosa. Mam nadzieję, że pasuje do reszty. :)
Pozdrawiam - Szyciowa :)
Urocza i bardzo starannie uszyta ta Twoja pierwsza Tilda :) Życzę powodzenia w szyciu kolejnych i nauce francuskiego ;P
OdpowiedzUsuńŚwietna jest! Ale zdolniacha z Ciebie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Fiu, fiu pieknie wyszło :) Pozdrawiam i czekam na kolejny post :)
OdpowiedzUsuńŚliczna tilda :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam! :D Strasznie chciałabym uszyć Tildę, ale nie wiem czy mi to wyjdzie - moje szycie jest na razie na poziomie toreb na zakupy, a tu potrzebna jest perfekcja i cierpliwość :)
OdpowiedzUsuńCudna jest ta Twoja Tilda :)
Pozdrawiam